Nie ukrywam, że Maria Pawlikowska-Jasnorzewska jest moim poetyckim idolem. Myślę, że nie muszę nikomu przybliżać Jej sylwetki. Na tym blogu podzielę się z Wami Jej wierszami, bo są piękne. Znajdziecie tutaj też wiersze innych poetów. Wszystkie, które lubię i mają dla mnie znaczenie.

środa, 30 czerwca 2010

Nie płacz w liście...


Nie płacz w liście
nie pisz że los ciebie kopnął
nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia
kiedy Bóg drzwi zamyka - to otwiera okno.

ks. Jan Twardowski

Pytasz...


pytasz czemu pociąga mnie magia liczb
liczbą wyrazić pragnę nieskończoność
mojej tęsknoty mojej miłości

chcę żeby zastygła w krysztale liczb
żeby dni ślizgały się po niej jak
po diamencie słońce

chcę żeby trwała nieskażona mijaniem...


Halina Poświatowska

Jak biały kamień...


Jak biały kamień w głębi studni ciemnej,
Tak we mnie jedno czai się wspomnienie.
Nie walczę z nim i walczyć by daremno,
Bo w nim i radość moja, i cierpienie.
I chyba każdy, kto mi spojrzy w oczy,
Wyczytać musi je z ich smutnej treści.
I głębszym smutkiem twarz mu się zamroczy,
Niż gdyby słuchał samej opowieści.

W przedmioty ludzi niegdyś przemieniano
Ze świadomością im pozostawioną,
By smutki cudze wieczną były raną.
Tak w me wspomnienie ciebie przemieniono.


Anna Achmatowa

Wszetecznice z nas i pijacy...


Wszetecznice z nas i pijacy,
Niewesoło czas tu spędzamy.
A na ścianach kwiaty i ptaki
Tęsknią za obłokami.

Czarną fajkę pociągasz smutnie,
Dziwnie dymek wije się nad nią.
Dziś włożyłam najwęższą suknię,
Aby smuklej wyglądać i ładniej.

Okna są zabite na dobre:
Czy tam mróz, czy burza, czy słota?
Twoje oczy są tak podobne
Do oczu ostrożnego kota.

O, jak serce moje zamiera!
Czyżby życie ze mnie uciekło?
A tę, która tańczy teraz
Niewątpliwie pochłonie piekło.

Anna Achmatowa

"Noc"- ze zbioru dziecięcych wierszyków


Już noc zapadła.Wszędzie cicho i spokojnie. Tylko czasami ciszę przerywa turkot powozu. Z daleka słychać jakieś skłócone odgłosy, jakiś śpiew, jakby cichą muzykę...w końcu i to ustaje. Tylko zegar z kościelnej wieży wolno i poważnie wygłasza godzinę lub przez pokój przeleci szara mysz i po chwili zachroboce w ścianie. Lecz powoli zaczyna się rozszarzać. Półmrok obejmuje świat. W pokoju majaczą się sprzęty niewyraźnie. Wielki kot angorski spoczywa przy kominie zwinięty w kłębek. Naraz za oknem rozlega się cudny śpiew słowika...to przechodzi w tęskne jakieś melodye to w srebrzyste trele. Cienie powoli ustępują światłu, śpiew słowika milknie, kot angorski zbudzony, ziewa głośno. Złociste światło oblewa pokój. Naraz dźwięk ostry przebił powietrze. Co to jest? To kogut budzi ludzi i każe im wstawać.


Maria Pawlikowska- Jasnorzewska

Piłka


Piłka leci do góry
wysoko aż pod chmury

-Moja piłko- mówi jaskółka
z uśmiechem
Po co tak spadasz na ziemię
z pośpiechem?

Czy nie ładniej tu w powietrzu wysoko
Gdzie nie dojrzy nas ludzkie oko?

Piłka nic nie odpowiedziała
Tylko prędko na ziemię zleciała

I w trawce spoczywając
Myślała bez wytchnienia

Wtem nagle przebiegł zając
I przerwał jej marzenia.



Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

Bal










Był bal wśród kwiatów
szukano królowej
Lecz trudny był wybór
wśród kwiatów tysięcy
Ten jest podobny do secesyi nowej
a tamten [ma] znowu uśmiech za dziecięcy
Tu przepyszna azalia rozwija
się z wdziękiem
Fiołek kryje się w liście
z pewnym lękiem
Róża jest ordynarna choć
piękna i świeża
Georginia wysoka, gdyby jaka
wieża
Powoje ku wieczorowi w nitki
się skręcają
Piwonie ani trochę zapachu nie mają.
Lilia zanadto biała i niedoświadczona
Konwalia za młoda i niewykształcona
Bratek jest dosyć ładny ale
pospolity
Gwoździk stoi za prosto jakby
w ziemię wbity
Kwiat jabłoni jest piękny
lecz bardzo nietrwały
Gdzież by kwiaty królowę
na jeden dzień
brały.
Wtem drzwi się otworzyły
weszły polne
kwiatki
Jak kąkole, słoneczniki, maki
i bławatki
Lecz przecie polne kwiaty to
chłopskie rodziny
Gdzież wybierać królowę
z pośród wiejskiej
gminy
Wtem się wszystkie kwiaty
wynosić zaczęły
Obrażone że tak źle osądzone były.
Choć wszystkie były piękne
lecz nic nie wybrano
Żadnemu kwiatu korony nie
dano!...


Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

Krótki przerywnik, czyli co pisze Magdalena Samozwaniec o swojej siostrze...


" Od siódmego roku życia Lilka układała wierszyki,[...].Są oczywiście bardzo dziecinne i nie zdradzają jeszcze lwiego pazura przyszłej lwicy poezji, ale wydaje mi się, że i tak są chyba lepsze od tych, które dzisiaj dorośli piszą dla dzieci."

Czytałam te wierszyki i mam podobne zdanie. Są świetne. Dlatego pozwolę sobie za chwilkę je tutaj powyżej zamieścić.

"W owym dziecinnym zbiorku oprócz wierszyków, które prawie wszystkie nadawałyby się na bajeczki dla małych dzieci (na lepsze nasze pisarki dla najmłodszych czytelników się nie wysilają), znajduje się również kawałek prozy, pełnej impresji, pod tytułem "Noc"."

To jest tak piękne, że i ten fragment zamieszczę w jednym z postów. Tylko znajdę dla niego odpowiednią dekorację. Zadziwiać tu może fakt, że pisało to dziesięcioletnie dziecko podczas swoich bezsennych nocy.

Cytaty pochodzą z książki Magdaleny Samozwaniec "Zalotnica niebieska"

wtorek, 29 czerwca 2010

Jarek Augiewicz - Przytul nas poezjo ...

Szkicownik poetycki 1939



Nie wszystko, co przed nami zostało stworzone na tym świecie, nosi cechę męskiej ręki. Jakaś bogini współtwórcza, wtrącała się też najwidoczniej do niejednego dzieła przyrody.
Zamiłowanie do błyskotek, niespożyty zmysł zdobniczy "des ewig weiblichen", objawia się gdzie okiem sięgnąć- na wszystkich szczeblach stworzenia.

On, inżynier i wynalazca, zajęty udoskonalaniem swoich żywych maszyn, cierpieć musiał nieustannie mieszanie się żeńskiego pierwiastka do jego męskich zamysłów...
Porobił szczypawki, pająki. Zbrojne maszyny, wojownicze aparaty, najdokładniej pozbawione uroku, ale za to groźne i wytrwałe...
Bogini... zmartwiona widokiem gnilnego chrząszcza, rozpyliła na niego tyle metalo-lazuru, że zamieniła go niechcący w żywy klejnot, z czego śmiał się On, aż mu z rąk wypadł suchy pająk-kosiarz, tracąc w tym wypadku połowę jednej z długich swoich nóg.


Maria Pawlikowska- Jasnorzewska

Serce












Pełna tęsknoty do miłości
siadam na progu i czekam, by nadeszła.

Moje serce spokojne,
jak tafla jeziora w pogodny dzień,
odbija bezkres nieba.

Jestem.

Już wiem skąd miłość przyjdzie.
Zamykam oczy, patrzę
i doświadczam jej piękna.



Liliana Zubińska

Próba





Oj tak, piosenko, szydzisz ze mnie,
bo choćbym poszła górą, nie zakwitnę różą.
Różą zakwita róża i nikt inny. Wiesz.


Próbowałam mieć liście. Chciałam się zakrzewić.
Z oddechem powstrzymanym - żeby było prędzej -
oczekiwałam chwili zamknięcia się w róży.


Piosenko, która nie znasz nade mną litości:
mam ciało pojedyncze, nieprzemienne w nic,
jestem jednorazowa aż do szpiku kości.



Wisława Szymborska

Palmy












Widzę w Twych oczach ciemne morza tonie
i szafir nieba, co się w nich przegląda -
rozkosz otchłani, która śmiercią zionie -
ciszę bezmiarów - których się pożąda.


Lub mi się zdaje, że to leśne głusze
w podzwrotnikowym słońcu gorejące -
a w głębi zimne; strojne w pióropusze
tęczowych kwiatów, a od lian ginące.


Tak się w mej duszy mienią Twoje oczy,
że nic trwałego w nich, prócz tajemnicy.
I próżno pytam, czy mnie do świątnicy

ten sfinks prowadzi, czy pustych roztoczy,
gdzie palmy więdną na słonecznym skwarze
i tak do rajów podobne - miraże.

Tadeusz Miciński

poniedziałek, 28 czerwca 2010

"Pyszne lato" M. Pawlikowska- Jasnorzewska


Pyszne lato, paw olbrzymi
stojący za parku kratą,
roztoczywszy wachlarz ogona,
który się czernią i fioletem dymi,
spogląda wkoło oczyma płowymi,
wzruszając złotą i błękitną rzęsą.
I z błyszczącego łona
wydaje krzepkie krzyki,
aż drży łopuchów zieleniste mięso,
trzęsą się wielkie serca rumbarbaru
i jaskry, które wywracają płatki
z miłości skwaru,
i rozśpiewane, więdnące storczyki.
O, siądź na moim oknie, przecudowne lato,
niech wtulę mocno głowę w Twoje ciepłe pióra
korzennej woni,
na wietrze drżące- -
niech żółte słońce
gorącą ręką oczy mi przesłoni,
niech się z rozkoszy ma dusza wygina
jak poskręcany wąs dzikiego wina.-


Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

Szkicownik poetycki (X)












3
Najpodobniejsi do kwiatów są starzy, piękni ludzie, gdy kwitną dla rodziny w srebrze swojej siwizny. Znikomi bowiem są jak kwiaty i krótkotrwali; dni ich są policzone, a byle wiatr rozwiać ich może i unicestwić.
O, Jakaż to nieszczęśliwa miłość, kochać starości srebrne kwiaty.

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

Przy winie













Spojrzał, dodał mi urody,
a ja wzięłam ją jak swoją.
Szczęśliwa, połknęłam gwiazdę.
Pozwoliłam się wymyślić
na podobieństwa odbicia
w jego oczach. Tańczę, tańczę
w zatrzęsieniu nagłych skrzydeł.
Stół jest stołem, wino winem
w kieliszku, co jest kieliszkiem
i stoi stojąc na stole.
A ja jestem urojona,
urojona nie do wiary,
urojona aż do krwi.

Mówię mu, co chce: o mrówkach
umierających z miłości
pod gwiazdozbiorem dmuchawca.
Przysięgam, że biała róża,
pokropiona winem, śpiewa.
Śmieję się, przechylam głowę.
ostrożnie, jakbym sprawdzała
wynalazek, tańczę, tańczę
w zdumionej skórze, w objęciu,
które mnie stwarza.

Ewa z żebra, Venus z piany,
Minerwa z głowy Jowisza
były bardziej rzeczywiste.
Kiedy on nie patrzy na mnie,
szukam swojego odbicia
na ścianie. I widzę tylko
gwóźdź, z którego zdjęto obraz.



Wisława Szymborska

Preludium











Preludium

Za oknami świt czerwony,
Jeszcze sennych szelest drzew,
Słońce wraca z drugiej strony,
Ptak zbudzony zaczął śpiew.

Ach! Dzień dobry wam kasztany,
Wodo pełna srebrnych lśnień!
Jeszcze jeden darowany
cudownego życia dzień!

Jan Lechoń

Przedwiośnie


dwa obłoki na pustym niebie
i my w oknie salonu sami
chmury tulą się mocno do siebie
cicho krzycząc błyskawicami


Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

*** [taka cisza w ogrodzie...]












Taka cisza w ogrodzie, że się jej nie oprze
Żaden szelest, co chętnie taje w niej i ginie.
Czerwieniata wiewiórka skacze po sośninie,
Żółty motyl się chwieje na złotawym koprze.

Z własnej woli, ze śpiewnym u celu łoskotem
Z jabłoni na murawę spada jabłko białe,
Łamiąc w drodze kolejno gałęzie spróchniałe,
Co w ślad za nim - spóźnione - opadają potem.

Chwytasz owoc, zanurzasz w nim zęby na zwiady
I podajesz mym ustom z miłosnym pośpiechem,
A ja gryzę i chłonę twoich zębów ślady,
Zębów, które niezwłocznie odsłaniasz ze śmiechem

Bolesław Leśmian

Dwa jakieś kwiaty













Dwa jakieś kwiaty na nieznanej łące
Znęciły razem w jedno nas ustronie...
Dwie jakieś gwiazdy, ku sobie ciążące,
Na jedno ciche nas zwiodły błonie...
Dwie jakieś piosnki, zbłąkane w tumanie
Na jednej harfie gdzieś załkały złotej...
Dwie zorze budzić przyszły nas w zaranie -
Rozlśnione w jeden smętny dzień tęsknoty...
Dwa słońca zaszły ponad ciemną drogą,
Gasnącym szczęścia krwawiąc się obrazem.
Dwa meteory błysły nam złowrogo -
I w jedną otchłań nas uniosły razem!...

Bogusław Adamowicz

***[ten pocałunek...] Halina Poświatowska







* * *
ten pocałunek
pachniał jak rozgryziona łodyga maku
czerwono posypał się z warg
zakwitł
w miękkim wgłębieniu dłoni
kiedy wspięłam się na palce
dzwonił
w dojrzałym polu
lecz wtedy
nie było już mnie
znikłam
w tym złotym pocałunku

HALINA POŚWIATOWSKA

niedziela, 27 czerwca 2010

Wspomnienia z łąk













Kąkol ostry, chociaż pełen tęczy,
Odrzucony w głębie zboża barwny kolec-

Dzika róża, w zakurzonym zespole
Pokrzyw, płotu, malin i pajęczyn-

Chwast cykorii, żółty, rozpryskany
Jak rozbite jajko wronie albo sójcze-

Goździk polny, gwiazdka drobnej rany,
Neonowo błękitny dzwonek-

Ach, uroki, tak dziś drogo zapłacone,
Tak zdradliwe w swej skromności, tak zabójcze...

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

Być kwiatem?...



Rozkwitają. Milczą pośród liści,
W kij związane lub pną się na kratę...
Dekoracje? Jeńcy? Statyści?
Łatwo chwalić kwiaty,
Lecz być kwiatem?...

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska