Nie ukrywam, że Maria Pawlikowska-Jasnorzewska jest moim poetyckim idolem. Myślę, że nie muszę nikomu przybliżać Jej sylwetki. Na tym blogu podzielę się z Wami Jej wierszami, bo są piękne. Znajdziecie tutaj też wiersze innych poetów. Wszystkie, które lubię i mają dla mnie znaczenie.

sobota, 30 października 2010

piątek, 29 października 2010

"Nie jesteś sama" Agnieszka Osiecka






Tej dziewczynie, która czyta list wyblakły
Tej kobiecie, która milczy cały dzień
Tej, co stawia w noc bezsenną złe pasjanse
I ozdabia nadziejami ciemną sień
Niech się niebo nie kojarzy tylko z deszczem
Niech się rzeka nie kojarzy z rzeką łez
Są na świecie dobre okna w dobrym mieście
I ta wiara, że w człowieku człowiek jest


Nie jesteś sama, nie jesteś sama
Uwierz w siebie, uwierz w ludzi
Uwierz w nas
Nie jesteś sama, nie jesteś sama
Są gdzieś okna, które płoną cały czas


Tej dziewczynie, która topi w czarnej kawie
Te tęsknoty, których miała pełen skład
Tej kobiecie, która pali bardzo dużo
I w szufladzie przechowuje biały kwiat
Niech się miłość nie kojarzy z pożegnaniem
Niech pogoda opromieni każdą myśl
I niech przyśni się ktoś miły i czekany
Kto nadaje mleczną drogą taki list


Nie jesteś sama...

Agnieszka Osiecka

"Jeśli istnieje Bóg" Ewa Lipska

Jeśli istnieje Bóg
- będę u niego na obiedzie.
Zamiast światła: czerwony głóg.
Anioł po mnie samochodem przyjedzie.
Gołębice obłoków tłustych
będą się trzepotały na składanym stole.
Będziemy pili z dzbanów pustych
święconą wodę i wolną wolę.

Jeżeli nawet Bóg ma krótkie palce
może i tak z nich wyssać wieczność.
Jeżeli Bóg jest poliglotą
może tłumaczyć święte wiersze
do antologii jeszcze świętszej
od przenajświętszej kropli pierwszej
z której urosła rzeka.

Potem się na rowerach przejedziemy
z Bogiem po czereśni. Po rajskim pejzażu.
W wazonach ziemskie sitowie.
Drapieżniki leżą odłogiem.

Ewa Lipska


ilustracja:
http://www.smakprostoty.pl/szczegoly/370/galeria__wazon_inspirowany_kwiatem_rozy

środa, 27 października 2010

„Bez ciebie” M. Pawlikowska-Jasnorzewska



Nudno jest tu bez ciebie. Nudno do obłędu!
Jestem jeszcze wraz z wiewiórką i pieskiem,
Piszę, czytam i palę, wciąż mam oczy niebieskie,
Lecz to wszystko tylko siłą rozpędu.

Wciąż jeszcze świt jest szary, zmierzch niebiesko -złoty,
Dzień przechodzi na jedną, noc na drugą stronę
I róże zakwitają bez wielkiej ochoty:
Bo tak są już przyzwyczajone.

A jednak świat się skończył. Czy wy rozumiecie?
Świata nie ma i ja go nie stworzę.
Czas jest równy i cichy. Lecz czekajcie... może -
Może ja jestem już na tamtym świecie?


Maria Pawlikowska-Jasnorzewska


Dzięki Basiu:***

„Anioły” Liliana Zubińska


Anioł prawie nie sypia,
czasem tylko przymyka oczy
na ludzką niedoskonałość,
wydaje mu się wtedy, że jest
częścią Boskiego planu, tą
która za błędy nie karze,
chociaż może od kary uwolnić.
Prawdziwy Anioł potrafi rozmawiać z Bogiem,
wziąć winę na siebie,
na nieuwagę i brak przewidywalności,
od kar woli system nagród,
ludzie nazywają to fart.
Biały Anioł jeszcze umie się śmiać,
wtedy, bez widocznej przyczyny,
dzwonią szklanki w kredensie
i z zaciemnionych kątów znika lęk i strach,
jaki by nie był.

Anioł Niebieski jest jak ptak rajski,
piękny, nierzeczywisty, prawie jak sen,
gdy przychodzi smutek ogarnia,
na oczach osiada mgła
i powstają wiersze, obrazy, powieści,
czasem doskonałe skrzypce i muzyka do nich.

Jest jeszcze Anioł Śmierci,
przychodzi ostatni, zawsze na czas.


Liliana Zubińska

"Anioł odszedł..." M. Pawlikowska-Jasnorzewska



Skrwawione ręce, opalone skrzydła -
Anioł usłyszał - "Odejdź! nic nie wskórasz."
I już nie błyszczą srebrne w słońcu pióra,
Lecz czarna wstaje przeciw chmurze chmura...


Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

niedziela, 24 października 2010

"Psyche skrzydlata" M. Pawlikowska- Jasnorzewska



Łatwa śmierci, o bezpieczny zgonie
Schnącej larwy, gdy duszę wyzionie,
Duszę - ważkę, błyszczącą jak złoto.

Ważka gardzi doczesną powłoką,
Szarpie, rzuca, miota nią szeroko,
Z niecierpliwą, natchnioną tęsknotą...

Wstrząsa skrzydeł uciśniony klejnot,
Nogi z truchła wyciąga kolejno,
Depcząc suknie, dziewictwa niegodne.

Uporawszy się z tęczową wagą,
Leci w świat! - Libellula! - Imago!
Wiary w duszę chcę się uczyć od niej!


Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

"Sens" Czesław Miłosz



- Kiedy umrę, zobaczę podszewkę świata.
Drugą stronę, za ptakiem, górą i zachodem słońca.
Wzywające odczytania prawdziwe znaczenie.
Co nie zgadzało się, będzie się zgadzało.
Co było niepojęte, będzie pojęte.

- A jeżeli nie ma podszewki świata?
Jeżeli drozd na gałęzi nie jest wcale znakiem
Tylko drozdem na gałęzi, jeżeli dzień i noc
Następują po sobie nie dbając o sens
I nie ma nic na ziemi, prócz tej ziemi?

Gdyby tak było, to jednak zostanie
Słowo raz obudzone przez nietrwałe usta,
Które biegnie i biegnie, poseł niestrudzony,
Na międzygwiezdne pola, w kołowrót galaktyk
I protestuje, woła, krzyczy.

Czesław Miłosz



ilustracja: Jim Warren
http://www.jimwarren.com/site/index.php

" Koniec" Ivo Andrić




Wrzesień,
drogocenna, przechylona czara,
której brzeg zwilża wino.
Serce bije coraz mocniej, coraz głębiej,
krew się burzy, bo czuje,
co przynosi urodzajna jesień:
odejście, zanik, koniec.

1970
Ivo Andrić

*** [Ani bogów, ani modlitw!] Ivo Andrić

Ani bogów, ani modlitw!
A przecież czasami słyszę
szept modlitewny we mnie.

Moje dawne, wciąż żywe pragnienie
odzywa się skądś z głębi
i po cichutku szuka miejsca
gdzieś w bezkresie ogrodów rajskich.

Tam znalazłbym wreszcie to,
czego daremnie szukałem tutaj:
przestrzeń bez granic, otwarty widnokrąg,
odrobinę wolnego oddechu.

Belgrad, 1973
Ivo Andrić




ilustracja:
z http://meteorologiaonline.republika.pl/atmosfera.htm

"Słowa do pieśni bez słów" Bolesław Leśmian


Kto cię odmłodzi, żywocie wieczny? Sam się przeinacz!
Razem z chmurą się spłomień w zórz szkarłatnej zagęstce.
A ja - obłędny nie istniejących zdarzeń wspominacz -
Bywam tobie najbliższy tylko we śnie i w klęsce...

Nie było dolin - a jednak smutek stał w dolinie...
I choć wróżek nie było - w mgłach mówiono o wróżce...
Brzegiem obłoków fijolet płynie. Myśli, że płynie.
Sen się boczy na tego świateł w nicość rozprószcę.

W odmętach nocy niech ciał się strzeże bezbronne ciało,
Niech swe losy przesłania byle jakim błękitem.
W moim ogrodzie coś się znagliło i zaszemrało -
Zaszemrało, jak gdyby ktoś się rozstał z niebytem.

Znam ja na pamięć jedną dziewczynę... Znam jej westchnienia
I mym ustom uległość pieszczotliwie zawiłą.
Nic w niej nie było, oprócz uśmiechu i przeznaczenia -
I kochałem ją za to, że więcej nie było.

Znam taką duszę, co cmentarniejąc nie do poznania,
Sztuczną różę w śmierć niosła... Była niegdyś różystką...
Skąd ten świat cały? - I róże sztuczne?... I czyjeś łkania?
I ja - w świecie - i ptaki - i pogrzeby - i wszystko?

Znam ja złocistość, co śni się niebu w imię rezedy...
Dla snów błędnych jest człowiek - lada bożą ustronią.
Grał niegdyś wieczór - i łódź się moja rozbiła wtedy
O tę zgubną złocistość. Tak się stało, że o nią.

Zorza dokrwawia swój żal do nieba w czerwieniach pustych,
A obłoki gasnące chcą w bezludny świat uróść.
Czymże jest dla mnie - albo dla jezior - albo dla brzóz tych
Głuchoniemej wieczności zaraźliwość i burość!

Czym tajemnicę w niepowtarzalnych dreszczach roztrwonił,
Gdym twe ciało w ciemnościach pieszczotami przejaśnił?...
Świat się już dla mnie dość nanicestwił i nastronił -
I jam dość się dla świata naczłowieczył i naśnił!

Śpieszno mi teraz do zmartwychwstania kilku topoli,
Co szumiały w pobliżu zanikłego w snach domu!
Śpieszno mi teraz do zatajonej w gwiazdach niedoli,
Którą muszę sam przeżyć, nic nie mówiąc nikomu.

I co ja zrobię po śmierci z sobą i całym światem?
Czy w twych łzach się zazłocę? Czy się we mgle - zniebieszczę?
Mrok nieodparty zszedł się w ogrodzie z bezwolnym kwiatem -
Myśmy byli w tym mroku i będziemy tam jeszcze!

Bolesław Leśmian



ilustracja: autor EMKA997 "Barwy nieba"
http://www.digart.pl/praca/4314424

"Ileż to zgonów i narodzin ile..." Adam Asnyk



Ileż to zgonów i narodzin ile
W krótkim dni naszych przechodzim zakresie!
Tłum nowych pędów wciąż do życia rwie się,
Gdy to, co przedtem w pełnej kwitło sile,

Spada jak liście obumarłe w lesie...
Szybko mkną w przeszłość niepochwytne chwile,
A każda cząstki oderwane niesie
Z naszego wnętrza... i składa w mogile.

Wciąż coś przybywa i coś nam ucieka;
Myśli, uczucia rodzą się i giną;
Każdy dzień stwarza świeży kształt człowieka,

Który nad dawną wyrasta ruiną...
I tylko pamięć wiąże w całość jedną
Mgliste obrazy, co w przelocie bledną.

Adam Asnyk

"Już jesień" Liliana Zubińska





Tęsknię za spokojem,
gdy wszystko jest oczywiste i jasne,
jak krajobraz latem lub zimą.
Jesień to nie pora na miłość.

Przestrzeń zamglona,
jak widziana przez łzę jedną,
albo tysiąc.

Jesień zmienia obrazy.
Bardziej istotny kształt czy kolor?
Nie wiem.

Jest niepokój, zmęczenie,
powieki opadają jak liście,
powoli, niepewnie
i złudzenie, że gdzieś w tym wszystkim
ukryta jest miłość


Liliana Zubińska




ilustracja ze strony:
http://www.templatesfactory.net/articles/the-allknowing-fog-digital-art-photomanipulation.html

sobota, 23 października 2010

"Czerwieni się jarzębina" Józef Baran



czerwieni się jarzębina
już jesień się zaczyna
słychać gniewną mowę wiatru
za oknami

opadają ciężko z jabłoni
owoce miłości
słońca z ziemią
tłukąc się nocami
po dachówkach

o zimna o daleka
słonecznopaździernikowa
krążąca gdzieś
po nieznanych orbitach

czy możliwe
że niedawno
byłem tak oślepiony
twoją bliskością
że nie widziałem
świata poza tobą


Akersberga, 1995

Józef Baran




ilustracja: autor Magdalena Bronakowska "Jarzębina"

środa, 20 października 2010

"Muchy jesienne" M. Pawlikowska-Jasnorzewska



Dla jesiennej tęsknoty,
Czekającej smutnie,
Muchy szyją i szyją
Niewidzialne suknie.
Okrągłym ruchem ręki
którą włada nicość,
Wznoszą się
W dół i w górę
Za słoneczną nicią...




Maria Pawlikowska-Jasnorzewska




ilustracja: 
dzięki uprzejmości mojej przyjaciółki Basi

***[Usiądź przy mnie...] Sergiusz Jesienin



Usiądź przy mnie blisko, miła,
Spójrz mi w oczy aż do głębi,
By w twych oczach się odbiła
Zamieć co się we mnie kłębi.

Ten złocisty wdzięk jesieni,
Twoich włosów przędza lniana
Przyszły nagle jak zbawienie
Dla nicponia i cygana.

Zostawiłem moje strony,
Gdzie śpią lasy, kwitną krzaki...
Miejską sławą usidlony
Chciałem pędzić dni hulaki.

Chciałem w sercu swym zagłuszyć
Szmery sadu, wiatr nad stepem,
Gdzie przy wtórze bzykań muszych
Wyrastałem na poetę.

A tam teraz także jesień,
Klony zaglądają w okna,
Sęki łap nurzają w strzesze -
Chcą znajomych starych spotkać.

Nie ma ich już między swemi,
Tylko miesiąc przy jaworach
Znaczy piędź cmentarnej ziemi,
Gdzie i nam niedługo pora.

Gdzie i nam po snach i trwogach
Przyjdzie spocząć u pni krzywych.
Każda ryta wichrem droga
Tylko radość leje w żywych.

Usiądź przy mnie blisko, miła,
Spójrz mi w oczy aż do głębi,
By w twych oczach się odbiła
Zamieć co się we mnie kłębi.

1923


Sergiusz Jesienin

tłum.Tadeusz Mongrid


ilustracja: Marek Langowski obraz "Oby nikt nas nie dostrzegł"
http://artyzm.com/artysta.php?id=1888&page=1

"Koła deszczu przędą się na wodzie..." M. Pawlikowska-Jasnorzewska



Koła deszczu przędą się na wodzie...
Powstają jedne z drugich,
Wciąż jeszcze! Jeszcze - - -
Liść nawodny porozumiał się z deszczem:
Podobne są ich kręgi w kształcie i obwodzie.
Nenufar

Koła wodne pochwala,
Innym formom nie ufa...


Maria Pawlikowska-Jasnorzewska


ilustracja : fot. sxc.hu
http://www.tvn24.pl/

"Parasolki" Marcin Świetlicki

Mówię coś. Wolałbym,
żeby samo się mówiło.
Żeby samo się grało.
Mówię coś, a w głowie mam
stare numery telefonów,
nieaktualne adresy,
mnóstwo BARDZO wulgarnych wyrazów.

NIE WYCHODŹ BEZ PARASOLKI,
NIE WYCHODŹ BEZ PARASOLKI.

Aaaa wszystko to jest identycznie trwałe
jaaaak numer telefonu na pudełku zapałek,
aaa wszystko to jest identycznie trwałe
jaaaaak numer telefonu na pudełku zapałek aaa...




Marcin Świetlicki 





ilustracja: Vladimir Kush
http://www.zuzafun.com/surreal-pictures

"Jeśli ty i ja budząc się" Edward Estlin Cummings


jeśli ty i ja budząc się odkryjemy
(w jakiś sposób w ciemności)
że ten świat został
zerwany jak liść koniczyny
z zielonej łąki bez-czasu;
spokojnie
zwracając
ku mnie
domyślne lustra
którymi są twoje oczy
przekażesz mi nieco
więcej niż po dwakroć
i tak
łagodnie
to wszystko co
podczas gdy spaliśmy
podczas gdy byliśmy
czym innym znikło:
a ja
niejasno
uśmiechnięty
znowu wejdę powoli
w to szczególne królestwo
(snu)
podczas gdy coś innego
obcałowuje bez tchu
pamięć która
jakże rozkosznie fruwa
w jutrze bez ostrych wiraży


Edward Estlin Cummings
tłum. Julia Hartwig

"Na szyi drobnych sznur korali" Anna Achmatowa



Na szyi drobnych sznur korali,
W szerokiej mufce chowam ręce,
Wzrok z roztargnieniem błądzi w dali,
A oczy nie zapłaczą więcej.

I bledsza jest niż jedwab lila
Twarz moja od przeczucia losu,
I brwi dosięga mi co chwila
Nie zakręcony pukiel włosów.

I niepodobny jest do lotu
Mój chód powolny, jak u chorej,
Jak gdybym dotykała stopą
Trawy, a nie parkietu wzorów.

Usta oddechem rozchylone,
Mgła dziwna oczy mi przysłania,
I drżą do piersi przytulone
Kwiaty naszego niespotkania.

Anna Achmatowa

Przełożyła Gina Gieysztor




ilustracja: Alfons Mucha "Kobieta z kwiatami"
http://www.candlesbook.com/shopsite_sc/alphonse-mucha-posters-woman-with-flowers.html

"Jak przez słomkę pijesz moją duszę..." Anna Achmatowa

Jak przez słomkę pijesz moją duszę.
Wiem, smakuje gorzko i upojnie.
Lecz błaganiem nie zmącę katuszy,
O, konanie to potrwa tygodnie.


Skończysz - powiedz. Nie zmartwi nikogo,
Że mej duszy nie ma już na świecie.
Pójdę sobie niedaleką drogą,
Będę patrzeć, jak bawią się dzieci.


Krzak agrestu zakwitł dzisiaj rankiem,
Wiozą cegły za płotem na sprzedaż.
Kim ty jesteś: bratem czy kochankiem,
Nie pamiętam, bo wcale nie trzeba.


Jak tu jasno, jak tutaj bezdomnie,
Odpoczywa zmęczone ciało...
A przechodnie pomyślą o mnie:
Ona pewnie wczoraj owdowiała.



18-19 marca 1911

Carskie Sioło

Anna Achmatowa
tłum. Gina Gieysztor

***[Wszystko zmierza...] Sergiusz Jesienin



Wszystko zmierza do własnej mety
Wyznaczoną losu koleją,
Gdyby nie to, że jestem poetą,
Byłby ze mnie kawał złodzieja.

Chuderlawy, niezbyt wysoki,
Nie złaziłem z drogi nikomu -
Często, często z podbitym okiem
Przychodziłem z bójki do domu.

Na spotkanie wylękłej mamie,
Krew ścierając, mówiłem, blady:
- To nic! tylkom się potknął o kamień.
Jutro z tego nie będzie ni śladu.

Teraz, kiedy już ostygł w żyłach
War kipiący dni moich pierwszych,
Niespokojna, zuchwała siła
Bujnie w moje przelała się wiersze.

Słów złocista chmara przywiała
Nieskończonym snując się szlakiem,
W każdej strofie jest dawna śmiałość
Oberwańca i zabijaki.

Ja, jak wtedy zaciskam zęby,
Choć inaczej już kroczyć muszę...
Jeśli dawniej mnie bili w gębę,
Teraz we krwi mam całą duszę.

I już teraz nie mówię mamie,
Lecz do obcej i drwiącej gromady:
- To nic! tylkom się potknął o kamień.
Jutro z tego nie będzie ni śladu.

1922

Sergiusz Jesienin

"Moje serce " Frank O`hara



Nie będę płakał na okrągło
ani się na okrągło śmiał,
nie lubię bardziej jednego "tonu" od drugiego.
Chciałabym mieć bezpośredniość kiepskiego filmu,
nie tylko niekasowego gniota,lecz również
zapowiadanego z pompą supergiganta.Chcę być
przynajmniej tak żywy, jak ten brud. A jeśli
jakiś miłośnik mojego bałaganu powie "To wcale
nie przypomina Franka!",tym lepiej!Czy
noszę tylko ubrania szare i brązowe?
Nie.Do opery wkładam robocze koszule,
często.Chcę chodzić na bosaka,
chcę być ogolony,a moje serce-
nie można polegać na sercu,ale
ta jego lepsza część, moja poezja, jest otwarta.

[1 listopada 1955]



Frank O`hara
Przełożył Piotr Sommer

"Jestem Życie" Guillaume Apollinaire

Jestem Życie... Światło i dźwięk...
Ciało Ludzi...
Najświętsza substancja co służy
Myśli, skąd bije Sztuka, Miłość krzepiąca...

Jestem wielkość Życia...
Ciało Ludzi...
Niech mnie szafują i frymarczą,
służę tylko największym z dzieł...

Wszystko się z mego marmuru wyłania
tak samo naturalnie
jak kwiat się odsłania
na drzewie wiosennym...

Jak po ciemności nocy Światło
brzasku przychodzi...
Jak z łona matki
dziecko się rodzi...

Wszyscy spali na dumnym moim ciele władczyni
i rozdawałam rozkosze spełnień
silnym czy bezsilnym,
przyznawałam ciał ludzkich prawa udzielne...

Lecz tam gdzie Życia niosłam wieczne darowizny
wśród ścian podobnych do murów szpitala -
zazdrosne o uścisk swych samców zachłanny
tłumnie się blade zgromadziły panny

- I mówiono, że zwą się "Ojczyzny".

Rozszarpały mnie w końcu Ojczyzny zazdrosne,
Mnie Myśl, Mnie Sztukę i Mnie Miłość!
Lecz wystawione na ich strzały śmiercionośne
moje ciało blasku nie straciło.

Bo wszystkie moje rany znowu zakwitają
i kochankowie w dawnych żarach swej miłości
szczęśliwi, że wargami jest całe me ciało,
runęli w mego łoża mokre głębokości...


Guillaume Apollinaire




ilustracja: "Paulo i Francesca w chmurach"- pomysłodawca Rodin, w marmurze wykonali Ganier i Mathet (1904)
http://paryz.pagesperso-orange.fr/rodin.html

"Frojdy" Marcin Świetlicki


Ostatecznie się okazało nie najgorsze.
Dziurawe, ale nie najgorsze.

Poprzez dziury wygląda oko opatrzności,
ono wygląda jak oko rosołu.

Życie.
- Idę do domu - przejęzyczył się -
i wszedł do wanny.


Marcin Świetlicki



ilustracja
http://teentweens.blogspot.com/2008/09/hubble-telescopes-top-ten-greatest.html

Lubię te rozmowy po świt...Anna Achmatowa

 

Lubię te rozmowy po świt prowadzone-

Na maleńkim stoliku szklanki wystudzone,

Nad czarną kawą cienkie, wonne smużki pary,

Kominek rozbuchany zimowym ciężkim żarem,

Wesoły ostry ton literackiego żartu

I to pierwsze spojrzenie, bezradne, nieodparte.







Anna Achmatowa
przekład Zbigniew Dmitroca


ilustracja: autor obrazu Danuta Dąbrowska- Siemaszkiewicz
http://www.artinfo.pl/

wtorek, 19 października 2010

***[znów mnie wyrzuca...] Józef Baran



znów mnie wyrzuca
świt na brzeg
niczym muszlę
ze skłębionego oceanu

w mojej głowie jak w muszli
całą noc szumiało
Wiecznością i Snami

i wszystko pomieszało się z wszystkim
wszyscy byli wszystkimi
i nie było jeszcze sztucznego podziału
na umarłych i żywych


Józef Baran



ilustracja: Vladimir Kush " Muszla"

"Ja jestem z Tobą" Leszek Wójtowicz



Czy się chmurzysz czy roztęczasz
Czy pracujesz czy się lenisz
Czy od nowa szukasz szczęścia
Na tej skołatanej Ziemi
Choćby Niebo się wdzięczyło
Choćby Piekło ziało obok
Ja jestem z Tobą

Możesz odejść możesz zniknąć
Możesz wrócić możesz zostać
Możesz mówić że to wszystko
To nie była sprawa prosta

Dam Ci wtedy sen i różę
I komety srebrny ogon
Ja jestem z Tobą

Będziesz święta będziesz podła
Będziesz jasna będziesz ciemna
Będziesz jak nadzieja w modłach
Zbyt boleśnie nadaremna

Przygryzając mocno wargi
Nie dam się już ponieść słowom
Ja jestem z Tobą

Jeśli zechcesz jeśli każesz
Jeśli krzykniesz jeśli szepniesz
Jeśli karuzelą marzeń
Zawiruje nam powietrze

Zapamiętaj – bardzo proszę
Że milczeniem i rozmową
Ja jestem z Tobą

Zanim zachód zanim przedświt
Zanim morze zanim drzewa
Zanim wszystko to najpiękniej
Którejś nocy Ci wyśpiewam

Nawet wtedy gdy się boję
Że już muzy nie pomogą
Ja jestem z Tobą

Gdy zasypiasz gdy się budzisz
Gdy się śmiejesz gdy się złościsz
Gdy w kipiącym tłumie ludzi
Chcesz mnie wyrwać samotności

Choćby nie wiem co bredziła
Wykrzywiona zła codzienność
Ty jesteś ze mną

Leszek Wójtowicz


ilustracja: Vladimir Kush " Morning Blossom "

"Najdłuższa podróż do najbliższego człowieka " Krzysztof Cezary Buszman


Jesteśmy sobie przecież dłużni
Szansę ,co w drobnej trwa przysłudze
Byśmy uczyli się odróżnić
Nadzieję od bezradnych złudzeń.


Bo tak w poczuciu wielkiej straty
Jakby nikt szczęścia nie był godzien
Będziemy co dnia tęsknić za tym
Co byśmy mogli mieć na co dzień.


Najpiękniejsza podróż
Jaka może nas czekać
To podróż na przeciw
Drugiego człowieka.


Los nie rozpieści nas przesadnie
I życie ścieżek nie uprości
Bo to nie miłość czasu pragnie
Ale jedynie czas miłości.


Musimy się wciąż bardziej starać
Bo ja przez chwilę nie zwątpiłem
Że nasza zbyt naiwna wiara
To słabość ,która daje siłę.


Krzysztof Cezary Buszman


ilustracja: Vladimir Kush " Klucz miłości"

"Spóźniona odpowiedź na listy Emily Dickinson" Józef Baran




witaj droga Emily

w moim ogrodzie w Borzęcinie
gdzie po stu pięćdziesięciu latach
dotarły do mnie
twoje listy do świata
światła dawno wygasłej planety

nad moją głową dzięcioł
wykuwa w gruszy mieszkanie
i błękit nieba tak nieskalany
że jest wyrzutem dla istnienia

cieszę się że myślimy tak samo
naprawdę Wielkie Wydarzenia
to nie rozwrzaskliwe
przechwałki epoki
lecz zachwyt wróbla
nad okruszyną chleba
nadejście wiosny
tak cudowne i nieoczekiwane
że nie wiadomo co począć z sercem

grzeszyłem narzekając że los
przyniósł zbyt mało odmian
a przecież nawet to co mam
to o wiele za wiele
rozmów twarzy

przeoczyłem tyle skarbów
migały kalejdoskopy podróży
gdy ty obserwowałaś
przebijanie się fiołków przez darń
i z każdej chwili wyławiałaś
odbicie Wieczności

witaj droga Emily
która mnie zawstydzasz
piękna duszko świerszczu w ogrodzie
swoim śpiewem bezinteresownie
wtórujący
codziennej ziemskiej krzątaninie


Józef Baran






ilustracja z:
http://konie-koty.blog.onet.pl/