Nie ukrywam, że Maria Pawlikowska-Jasnorzewska jest moim poetyckim idolem. Myślę, że nie muszę nikomu przybliżać Jej sylwetki. Na tym blogu podzielę się z Wami Jej wierszami, bo są piękne. Znajdziecie tutaj też wiersze innych poetów. Wszystkie, które lubię i mają dla mnie znaczenie.

niedziela, 27 lutego 2011

"Jesteś cichy i zamknięty jak kielich" M. Pawlikowska- Jasnorzewska


Jesteś cichy i zamknięty jak kielich
zesznurowanego powoju. Otwórz się,
powiedz pragnienie swoje uczynię wszystko
co w mojej mocy, a wiesz o tym, że mogę
wiele zmienić w sobie -


Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

"Obłoki" Czesław Miłosz


Obłoki, straszne moje obłoki,
jak bije serce, jaki żal i smutek ziemi,
chmury, obłoki białe i milczące,
patrzę na was o świcie oczami łez pełnemi
i wiem, że we mnie pycha, pożądanie
i okrucieństwo, i ziarno pogardy
dla snu martwego splatają posłanie,
a kłamstwa mego najpiękniejsze farby
zakryły prawdę. Wtedy spuszczam oczy
i czuję wicher, co przeze mnie wieje,
palący, suchy. O, jakże wy straszne
jesteście, stróże świata, obłoki! Niech zasnę,
niech litościwa ogarnie mnie noc.

Czesław Miłosz

"Fatamorgana" M. Pawlikowska- Jasnorzewska




Nie ma dla nas miejsca na ziemi ni w niebie!
gdybyż znaleźć raz mieszkanie, choćby i w fatamorganie!
Tam siedlibyśmy w ciszy zapatrzeni w siebie,
serca by nam zbłękitniały na powietrzu współrozwiane.

A gdyby jakiś Arab spojrzał w naszą stronę
i wyruszył w tysiąc koni zdobyć nasze blade gniazdo:
mury z chmur i turkusów, wieże otęczone
i oazy atłasowe, gdzie lśni palma modrą gwiazdą,

wówczas kraj zadrży cicho w posadach z opali,
zwinie palmy i obłoki, skurczy swe niebieskie nerwy,
i jak łódź w miękkich susach odpłynie znów dalej,
niosąc w błękit nasze oczy, całujące się bez przerwy.


Maria Pawlikowska-Jasnorzewska




ilustracja: Archan Nair "Fatamorgana"
http://www.advancedphotoshop.co.uk/show_image.php?imageID=10989

"Giętko, żywo splatają się moje myśli..."Julian Tuwim



Giętko, żywo splatają się moje myśli,
Jak dziewczynie koszyk z wikliny młodej.
Sen leśny, sen powikłany tej nocy jej się przyśni,
A rankiem wczesnym -
Patrz! Już wraca - już w koszyku lepkie czerwone jagody.
Idzie - śpiewa szczęśliwa, ale ciągle urywa,
Poziomka za poziomką w jej ustach się rozpływa;
Idzie - przystaje, ogląda się,
To z uśmiechem, to z żalem!
Co też w tym sercu się dzieje!
A las czerni się coraz dalej,
A coraz bliżej bieleje
Chata, w której się śniło,
A przedtem się splatało,
A teraz się spełniło.

Julian Tuwim

"Diabolo" M. Pawlikowska- Jasnorzewska


Grasz moim sercem
W diabolo -
Bo lubisz zabawy
Najrzadsze.
A ja stoję z boku
I patrzę
Aż mnie załzawione oczy bolą.
Rzucasz!
Czekasz!
Serca mego nie ma!
Przechylona wyprężasz sznurek -
Ach rzuciłaś za wysoko
W górę!
I Bóg me serce
Zatrzymał!


Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

"Wszystko za dumnie i wszystko za mało..." Stanisław Wyspiański


Wszystko za dumnie i wszystko za mało
i wszystko jeszcze za wiele
mówić, by myśl się tę wypowiedziało,
która się staje w milczeniu w kościele,
a która duszę mieści w sobie całą,
zdolną do czynu duszę w żywym ciele,
tę, której czas i dzień wskazuje,
która jest pora ujawić, co czuje.
Za wiele - bowiem to są tajemnice,
których skarbnicy strzec należy w ciszy;
za mało, bowiem są w postaciach wielolice
i mówić winien, kto mowę ich słyszy;
za wiele, bowiem wzeszły nad granicę
i serce bije w nich, i żądzą dyszy,
a gdy kto hasło ich mówi przedwcześnie,
gasną jak widma i nikną boleśnie.
Czyli obrazą słowo domówione;
czyli już syte - gdy naraz zniknione - ?
Czyli że wrócą - za czas znów się jawią;
czyli że grożą - czy sercem się bawią - ?
Czyli są wieczne - choć mglą czyje oczy,
chcą widzieć: czyli jednak ku nim kroczy - -
i przekonane, gdy znów się upewnią,
serce mu nagle i oczy rozrzewnią - - - -.

Stanisław Wyspiański

"Gwiazda śnieżna" M. Pawlikowska- Jasnorzewska



I czemuż Ten, co śnieg stworzył i gwiazdy lepi z niego,
architekt snów i diamentów, w warsztatach swoich niebieskich
nie zrobi z mojego życia gwiazdy zamiast śniegu,
zdobiąc ją równie misternie w ostrza, gałązki i kreski?

Stałabym w środku tak cicho, jak gdyby mnie już nie było,
patrząc, jak się wkoło mnie dowcipna prześliczność zgęszcza,
a w każdym kancie tej gwiazdy me serce by głośno biło -
i drżałoby każde ostrze ściągając pioruny szczęścia,
aż On by sam się zadziwił żyjącej gwieździe szczęścia...


Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

„To samo” ks. Jan Twardowski



Młodzi co biegną gromadą
dorośli co chodzą parami
starzy przy końcu osobno
tylko wciąż serce to samo
pracuje jak pszczoła po ciemku
szuka miłości w miłości
przed śmiercią czystą i wielką.

ks. Jan Twardowski

"Gołębia lekcja" M. Pawlikowska- Jasnorzewska


Idźcie na odczyt. Usłyszycie tylko
Słowa człowiecze, przemądrzałe, błahe...
Ja - tu zostanę, gdzie blisko pod dachem
Głucho mi grucha tych gołębi kilka.

Spróbuję nowym oddać się uczuciom,
Ku ptakom senną obrócona twarzą,
By móc zrozumieć, o czym one gwarzą...
Idźcie na odczyt.
Mnie tutaj pouczą.


Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

„Koniec” ks. Jan Twardowski


Co się spotkało a potem rozeszło
co było razem by biec w różne strony
szczęście co nagle rozdarło się w środku
chociaż żegnając kocha się najdłużej
bliscy co potem wydają się obcy
i mówią sobie wszystko się skończyło
Nie martw się o nic bo szpak zamyślony
i smutna ziemia w niewidzialnych rękach
orzeszek grabu ze skrzydełkiem zielonym
żyrafa co szyją wypatrzy najdalej
koniec- to kłamczuch w świecie nieskończonym.

ks. Jan Twardowski

"Wiem, że jesteś tam" Ania Wyszkoni






Ta piosenka towarzyszyła mi dzisiaj przez cały dzień.
Chciałam mieć ją tutaj na blogu, bo jest... pełna nadziei.



Wiem, że jesteś sam.
Wiem, że masz na głowie
tyle ważnych spraw.
Nie pamiętasz już,
co znaczy dobry sen.
Nie masz czasu
na niepewność ani lęk.

Wiem, ze jesteś sam.
Nic nie musisz mówić.
Wiem, że jesteś sam,
pewnie teraz nie najlepszy
na to czas,
ale dzisiaj potrzebuję
Twoich rad.

Dzisiaj proszę Cię,
ten jeden raz,
zatrzymaj się.
Ten jeden raz stań
tuż obok mnie.
Dziś czuję, że brak mi sił.
Ten jeden raz
bądź blisko mnie.
Poczuć mi daj,
że to wszystko ma sens.
Dziś wiem, że brak mi sił.

Wiem, że jesteś tam.
Nie widuję Cię,
lecz wiem, że jesteś tam.
Cały dzień i noc
ktoś puka do Twych drzwi.
Każdy chciałby wiedzieć,
jak ma dalej żyć.

Wiem, że jesteś tam.
Dla każdego zawsze
musisz znaleźć czas,
ale dzisiaj potrzebuję
Twoich rad.
Dzisiaj proszę Cię
ten jeden raz
zatrzymaj się.
I choć nigdy nie prosiłam Cię,
dzisiaj proszę, bez kolejki
przyjmij mnie.
Ten jeden raz.



ilustracja: Mary Kay Krell "Garden Blooms"

piątek, 25 lutego 2011

„Bez ciebie” Halina Poświatowska



Bez ciebie
jak
bez uśmiechu
niebo pochmurnieje
słońce
wstaje
tak wolno
przeciera oczy
zaspanymi dłońmi
dzień
szeptem modlę się
do uśpionego nieba 



Halina Poświatowska

"Rzecz niewysłowiona" Anna Świrszczyńska


Z cierpienia rodzi się potęga.
Z potęgi rodzi się cierpienie.
Dwa słowa na jedną rzecz niewysłowioną.

Anna Świrszczyńska

***[Nagle jest pusto...] Katarzyna Pakuła


Nagle jest
pusto jak
bezgwiezdne niebo
i jak za duża ziemia
czyli zupełnie
nierealnie


ale jest
mocno pusto
aż zupełnie boli 




Katarzyna Pakuła


ilustracja: Gustaw Kaz "Piórko na tafli wody"
http://www.digart.pl/praca/4348998

"A na środku raju" Anna Kamieńska



A na środku raju
zasadzone jest drzewo tęsknoty
aby godzić się na wszystkie utraty
a w końcu na utratę siebie
trzeba było zacząć od tego
wtedy życie bolałoby tylko
jak bezbolesny poród

Anna Kamieńska

"Azrael, Anioł Śmierci" Stefan Grass



Azrael ma oczy przepaściste
jak bliźniacze studnie otchłani
gdzie kropla błękitu jest niebem
w niczyim oceanie.

Azrael zna przejścia tajemne,
mosty pajęcze nad bezdenną głębią
i hasła szeptane w uszy
czujnych wartowników.

Przychodzi zanim słońce wzejdzie.
Otwiera okno i gdy świeca zgaśnie,
chwyta palcami uciekający strzęp dymu
I niesie go w złotej czaszy na ołtarze nieba.

Czuły jak druh, łagodny jak sen
Azrael osusza gorzkie łzy
I szepcze słowa które, kojąc czas,
znów łączą koniec do początku

Stefan* Grass


ilustracja: Maureen Older

"Tak lekko ubyć" Halina Poświatowska



tak lekko
ubyć z zapachu
z barwy
po prostu
pod głowę ramię
i zasnąć

wiatr nie obudzi
pszczoła
ciemnymi skrzydłami nie ugłaszcze

ziemi
oddać siebie
tak bardzo
że już niczym nie zostać
i nigdzie

Halina Poświatowska


ilustracja: Maureen Older

"Cisza" Anna Kamieńska


Obudziłam się w ciszy
jak w zacisznej mogile
Światło uśmiecha się jak Beethoven
uśmiechem głuchych
I będą moje dnie ostatnie
pierwsze jak skrzypce
żeby wiadomo było
że wszystko jest z ciszy

Z ciszy powstałeś
w ciszę się obrócisz

Anna Kamieńska




ilustracja:
Francoise Pascals "la pause"

***

Dzisiejsze wiersze wybrałam z myślą o K.P.*
Powędrował Mleczną Drogą.
Moje serce i myśli są przy Nim i przy Jego Najbliższych

poniedziałek, 21 lutego 2011

"Głos deszczu" Walt Whitman



-A kto ty jesteś?- spytałem padającego cicho przelotnego deszczu,
który, rzecz dziwna, odpowiedział, co teraz tłumaczę:
-Jestem poematem Ziemi, odezwał się głos,
nieustannie unoszę się niepochwytny z ziemi
i bezdennego morza.
Ku niebu, skąd bezkształtny i całkiem zmieniony,
a jednak ten sam, zstępuję i zraszam
spieczoną skorupę, szkielety i warstwy
pyłu na całym globie.
Beze mnie wszystko, co w nich ukryte i nie narodzone,
pozostałoby ziarnem.
I na zawsze już dniem i nocą
wracam życie mojemu własnemu źródłu,
sprawiam, że jest czyste i piękne.
Albowiem pieśń po swych narodzinach,
po spełnieniu, wędrując, sama z siebie i w swoim czasie
wraca miłością.

Walt Whitman

***[A zapach ci poślę...] Halina Poświatowska



A zapach ci poślę, zapach tych nocy,
które rozcięte przemijają pomiędzy nami,
jak pomiędzy dwoma brzegami mija rzeka.
Szelest jest wielki, w gałęziach liście płaczą
wydzierając się nawzajem
do dygocących po drugiej stronie wody.
I tylko ptaki skrzydłami trącą fale,
rozśmieją je pianą srebrną,
zabłysną i przebiegną z zielonym liściem w dziobie.
I jest noc nad Popradem patrząca poprzez gęste liście świerków.
I miękka jest trawa - miększa od naszych wyciągniętych rąk,
zawisłych smutnie ponad wiecznie mijającą rzeką.

Halina Poświatowska

"Telefon" Robert Frost




— Kiedy dziś sobie stąd poszedłem, wprost
Przed siebie, jak najdalej,
I kiedy w pewnej chwili
Leżałem w trawie — jakiś kwiat samotnie
Do ucha mi się nachylił
I dobiegł mnie twój głos.
Nie mów mi, że tak nie było, że wcale
Nic nie mówiłaś — w ten kwiat, tu na oknie,
Musiałaś szepnąć coś. Pamiętasz treść tych słów?

— Wpierw ty powiedz, co ci się zdawało, że słyszysz.

— Odszukałem kwiat w trawie, przegnałem ospale
Brzęczącą nad nim pszczołę i przytknąłem znów
Ucho do płatków; i nie tylko głos,
Lecz jakby słowo jakieś usłyszałem w ciszy —
Co to było za słowo? Moje imię? Potem
Powiedziałaś — jeżeli nie ty sama, ktoś
Powiedział "Wróć już"; tyle do mnie doszło.

— Mogłam coś w tym rodzaju pomyśleć — nie głośno.

— W każdym razie — jestem z powrotem.

Robert Frost
tłum. Stanisław Barańczak

"Ciężko nieść- rzucić żal" Andrzej Poniedzielski




Zbieram życzenia - te z gór i świąt,
i inne dowody że jestem.
Składam wspomnienia jak talię kart
znaczonych dobrym gestem.
Marzenia, zmyślenia, sny pod wiatr,
uśmiechy ludzi i losu,
zbieramy, składamy - może to cel,
a może tylko sposób.

Cały ten kosz, cały kram -
to wszystko moje, co mam.
Mój bagaż na moją dal.
Ciężko nieść - rzucić żal.
Cały ten kosz, cały kram -
nie oddam tego, co mam.
Przepraszam - muszę z tym przejść.
Rzucić żal, choć ciężko nieść.

Zbieram, wybieram szczęśliwe dni,
wczoraj liczyłam - mam siedem.
Składam, układam wyśnione sny -
sny o nim, bo jest taki jeden.
Marzenia, zmyślenia, sny pod wiatr,
uśmiechy ludzi i losu.
Zbieramy, składamy - może to cel,
a może tylko sposób.

Cały ten kosz, cały kram -
to wszystko moje, co mam.
Mój bagaż na moją dal.
Ciężko nieść - rzucić żal.
Cały ten kosz, cały kram -
nie oddam tego, co mam.
Przepraszam - muszę z tym przejść.
Rzucić żal, choć ciężko nieść.

Biała konewka z wikliny,
Rubin z napisem "Ruch",
słoiczek prądu z Soliny,
rozkład odlotów much.


Cały ten kosz, cały kram -
to wszystko moje, co mam.
Mój bagaż na moją dal.
Ciężko nieść - rzucić żal.
Cały ten kosz, cały kram -
nie oddam tego, co mam.
Przepraszam - muszę z tym przejść.
Rzucić żal, choć ciężko nieść.


Andrzej Poniedzielski


ilustracja: Vladimir Kush

czwartek, 17 lutego 2011

Czego nauczyłem się od Jeanne Hersch? Czesław Miłosz



1. Że rozum jest wielkim boskim darem i że należy wierzyć w jego zdolność
poznawania świata.

2. Że mylili się ci, którzy podrywali zaufanie do rozumu, wyliczając, od czego jest zależny: od walki klas, od libido, od woli mocy.

3. Że powinniśmy być świadomi naszego zamknięcia w kręgu własnych doznań, nie
po to jednak, żeby sprowadzać rzeczywistość do snów i majaków naszego umysłu.

4. Że prawdomówność jest dowodem miłości, a po kłamstwie poznaje się niewolę.

5. Że właściwą postawą wobec istnienia jest szacunek, należy więc unikać
towarzystwa osób, które poniżają istnienie swoim sarkazmem i pochwalają nicość.

6. Że choćby nas oskarżano o arogancję, w życiu umysłowym obowiązuje zasada
ścisłej hierarchii.

7. Że nałogiem intelektualistów dwudziestego wieku było "baratin", czyli
nieodpowiedzialne paplanie.

8. Że w hierarchii ludzkich czynności sztuka stoi wyżej niż filozofia, ale zła filozofia może zepsuć sztukę.

9. Że istnieje prawda obiektywna, czyli z dwóch różnych sprzecznych twierdzeń
jedno jest prawdziwe, drugie fałszywe, z wyjątkiem określonych wypadków, kiedy
utrzymanie sprzeczności jest uprawnione.

10. Że niezależnie od losu wyznań religijnych powinniśmy zachować "wiarę filozoficzną", czyli wiarę w transcendencję, jako istotną cechę naszego człowieczeństwa.

11. Że czas wyłącza i skazuje na zapomnienie tylko te dzieła naszych rąk i umysłu, które okażą się nieprzydatne we wznoszeniu, stulecie za stuleciem, wielkiego gmachu cywilizacji.

12. Że we własnym życiu nie wolno poddawać się rozpaczy z powodu naszych
błędów i grzechów, ponieważ przeszłość nie jest zamknięta i otrzymuje sens nadany jej przez nasze późniejsze czyny.


Czesław Miłosz

"Lament" Federico Garcia Lorca

Zamknąłem drzwi od balkonu,
ponieważ nie chciałem słuchać płaczu,
ale za szarymi ścianami
nic nie było słychać prócz płaczu.

Bardzo mało jest śpiewających aniołów,
bardzo mało jest szczekających psów,
tysiące skrzypiec mieści się w jednej dłoni.
Ale płacz jest olbrzymim aniołem,
płacz jest olbrzymimi skrzypcami,
łzy tamują głos wiatru
i nic już nie słychać prócz płaczu.


Federico Garcia Lorca
tłum. Czesław Miłosz

***[Pająk na mojej ścianie...] Katarzyna Pakuła

Pająk na mojej ścianie
jak największy problem na świecie
on skurczony niepewnością
ja sparaliżowana oczekiwaniem

jego długie nogi
wykrzywione
moje ciało

oboje
w tym strachu
podobni
do siebie
bardziej i bardziej

może nawet kiedyś
ja i pająk
polubimy się
rozumiemy się przecież
doskonale

Katarzyna Pakuła



ilustracja: Natasza Sobczak "Pajęczyna"

***[Czy moja barka poszła na dno...] Emily Dickinson



Czy moja barka poszła na dno -
Czy na sztorm natrafiła nagle-
Czy na zaklęte wyspy
Zawiodły ją posłuszne żagle?

Jakie mistyczne cumy
Zatrzymały ją - Nad zatoką
Krąży wysłany na zwiady
Posłaniec wzroku.

Emily Dickinson



ilustracja: "Nec mergitur" Ferdynand Ruszczyc

"Cała jaskrawość" Edward Stachura




Więc widziałem za oknem całą jaskrawość,
ale ciągle nie mogłem określić tego uczucia,
jakie odczuwałem, że widzę to wszystko:
całą jaskrawość.
Nie smutek, nie beznadzieja, nie strach,
nie przerażenie, nie obojętność i nie radość,
nie nadzieja, nie spokój i nie zachwyt,
nie uniesienie, ale co?
Co rozlewało się po mnie, jakie uczucie,
że dożyłem tej chwili, żeby dojść do tego
miejsca, żeby zobaczyć całą jaskrawość?


Edward Stachura

„Żonkile” William Wordsworth



Sam wędrowałem, jak obłoczek
Często sam płynie przez przestworza,
Gdy nagle widok mnie zaskoczył
Złotych żonkili tłumu, morza;
Od wód jeziora aż po drzewa
Tańczyły - wiatr im w takt powiewał.

Doprawdy, był to widok miły:
Jak Drogi Mlecznej pasek biały,
Linę bez końca utworzyły
Na brzeg zatoki długą cały:
Dziesięć tysięcy w rytm miarowy
Wznosiło z wdziękiem złote głowy.

Tańczył też zastęp fal, niestety,
Nie tak wesoło, jak żonkile:
Lecz nie zmartwiło to poety,
I tak radości doznał tyle:
Nie odrywałem od nich oka;
Dziś wiem, jak cenny był to pokaz:

Bo często, leżąc w gabinecie,
Gdy melancholia przy mnie gości,
Wspominam sobie owo kwiecie,
I jest to szczęście samotności,
Wtedy, radością wypełnione,
Tańczy me serce, a z nim - one!


William Wordsworth
tłum. Maciej Froński

niedziela, 13 lutego 2011

***[Do Wenus] M. Pawlikowska-Jasnorzewska



Kwitniesz, Wenus! Jasno i rzęsiście,
Chmur bluszczowym okolona liściem---
-Erotyku w księdze kosmografii!

Dziś, gdy w pasie przełamana patrzę
W rozstrzał twoich promieni, mój astrze,
Czuję, że przyciągać potrafisz...

Z naszej Ziemi, głośnej i jaskrawej,
Gdzie nad miłość godniejsze są sprawy,
Gdzie szaleństwa nie ma czym ugościć,

Chcę się wydrzeć, by z sercem rozbitem
I płonącym, spaść areolitem
W twoje pola, w twoją mgłę namiętności...

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

"My dwoje" Walt Whitman



Tak długo dawaliśmy się zwodzić, my dwoje.
Teraz przemienieni, bystro umykamy, jak umyka Przyroda.
My jesteśmy Przyrodą, długo nieobecni, teraz powracamy,
Stajemy się roślinami, łodygą, listowiem, korzeniami, korą,
Tkwimy w ziemi, jesteśmy skałą i skałą,
Jesteśmy dębem i dębem, rośniemy obok siebie,
Pasiemy się we dwoje pośród stad gotowych do biegu,
Jesteśmy dwie ryby pływające w morzu razem,
Jesteśmy czym jest kwiat akacji, nasz zapach w alejach rano i wieczorem,
Jesteśmy też ziarnisty brud zwierząt, jarzyn, minerałów,
Jesteśmy dwa drapieżne jastrzębie, szybujemy wysoko i patrzymy w dół,
Jesteśmy dwa jaśniejące słońca, to my na orbitach i między gwiazdami jak dwie komety,
W pogoni, szczerząc kły, czworonożni w lasach, skaczemy na zwierzynę,
Jesteśmy dwa obłoki rankiem i po południu nad głową,
Jesteśmy łączące się morza, dwie z tych wesołych fal, które kładą się jedna na drugiej i wzajemnie zwilżają siebie,
Jesteśmy śnieg, deszcz, chłód, mrok, jesteśmy każdy wytwór i oddziaływanie ziemi,
Krążyliśmy i krążyliśmy, aż znów powracamy do domu,
Została nam tylko wolność i tylko nasza radość.


Walt Whitman
tłum. Czesław Miłosz



ilustracja: Lauri Blank
http://blankstudio.com

„Do Wenus” M. Pawlikowska-Jasnorzewska


I
Białą Wenus jest dzisiaj jak narcyz,
Królujący w niebie, wszerz otwarty.
Słońce sieje blask, ona: namiętność.

Starożytni, uprawiając niebo
Medytacją cierpliwą i niemą,
Rozróżnili jej miłosne piękno.

Więc w ogrodzie, pośród gwiazd zamieci,
Czoło ku niej odchylam: niech świeci
W myśli moje.
Niech mię czyni piękną.
II
Ogród w zapach, niebo w gwiazdy się stroi...
Odeszliście zimni, gwarni, nieswoi,
Wy, którzy mnie z samotnością swatacie...

Patrzę w niebo:
Oto Wenus wschodząca -- -- --
Jak miłosnych ust gwiazda,
Płonąca
Dla mnie, co jestem z ziemią w rozbracie.


Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

"Klejnoty" Charles Pierre Baudelaire



Najdroższa, dobrze znając me upodobania,
Choć naga, zatrzymała klejnoty na sobie,
Ich przepych jej nadawał wyraz panowania
Jak niewolnicom Maurów w ich szczęśliwej dobie.

Gdy w wielkim świecie, w tańcu, zewsząd się wyłania
Ostry, drwiący szmer kruszców i drogich kamieni,
Wpadam w zachwyt; uwielbiam aż do zwariowania
Każdy przedmiot, co dźwięcząc zarazem się mieni.

Pozwalała się zatem wielbić leżąc w łożu
I posyłając uśmiech błogo rozmarzony
Mej miłości głębokiej, słodkiej, równej morzu,
Wznoszącemu się ku niej jak ku brzegom stromym.

Wpatrzona we mnie niczym w poskromione zwierzę,
Leniwie przybierała ciągle nowe pozy;
Lubieżność, co czystością była w równej mierze,
Nowym wdziękiem zdobiła te metamorfozy.

Jej ramię, łydka, talia, duet ud wspaniały,
Niby naoliwione, o liniach łabędzich,
Wolno się pod mym czujnym wzrokiem przesuwały;
Jej brzuch i winne grona z mej winnicy - piersi,

Przybliżały się ku mnie jak Anioły złego,
Żeby mojego ducha zakłócić spoczynek
I żeby go ze szczytu zwlec kryształowego,
Na którym się, samotny, schronił na godzinę.

Dostrzegłem, jak bym śledził fantazyjne szkice,
Biodra Antiopy z torsem złączone młodziana,
Tak podkreślała cienka kibić jej miednicę.
Szminki na płowym ciele barwa niezrównana!

Zgasła lampa, przerwawszy swe zmagania senne,
Tylko światło kominka jeszcze pozostało,
Każde jego kolejne westchnienie płomienne
Strugą krwi tę miodową skórę zalewało.


Charles Pierre Baudelaire