Już nie oczekuję na miłość,
nienawiści wyzbyłem się gdy
rzucono mną po raz ostatni.
Miałem być fundamentem domu, częścią całości,
odrzucony, niczyj jestem.
Tak samo spokojny wewnątrz,
jak i z północnej strony
(tam gdzie woda nie drąży).
Moja obecność od milionów lat
była w jakimś celu, do teraz.
Od wczoraj, gdy jest we mnie spokój,
aż do skończenia świata już bez
znaczenia jestem,
może po to tylko leżę tu,
by równowagę trzymać dwóch sił,
dobra i zła.
I będę trwać tak długo, wiecznie,
byle już ciepła ręka nie dotknęła mnie
i nie zamknęła w dłoni.
Liliana Zubińska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz