I
Białą Wenus jest dzisiaj jak narcyz,
Królujący w niebie, wszerz otwarty.
Słońce sieje blask, ona: namiętność.
Starożytni, uprawiając niebo
Medytacją cierpliwą i niemą,
Rozróżnili jej miłosne piękno.
Więc w ogrodzie, pośród gwiazd zamieci,
Czoło ku niej odchylam: niech świeci
W myśli moje.
Niech mię czyni piękną.
II
Ogród w zapach, niebo w gwiazdy się stroi...
Odeszliście zimni, gwarni, nieswoi,
Wy, którzy mnie z samotnością swatacie...
Patrzę w niebo:
Oto Wenus wschodząca -- -- --
Jak miłosnych ust gwiazda,
Płonąca
Dla mnie, co jestem z ziemią w rozbracie.
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz