Nie ukrywam, że Maria Pawlikowska-Jasnorzewska jest moim poetyckim idolem. Myślę, że nie muszę nikomu przybliżać Jej sylwetki. Na tym blogu podzielę się z Wami Jej wierszami, bo są piękne. Znajdziecie tutaj też wiersze innych poetów. Wszystkie, które lubię i mają dla mnie znaczenie.

niedziela, 11 lipca 2010

Kałuża

Dobrze z dzieciństwa pamiętam ten lęk.
Omijałam kałuże,
zwłaszcza te świeże, po deszczu.
Któraś z nich przecież mogła nie mieć dna,
choć wyglądała jak inne.

Stąpnę i nagle zapadnę się cała,
zacznę wzlatywać w dół
i jeszcze głębiej w dół,
w kierunku chmur odbitych
a może i dalej.

Potem kałuża wyschnie,
zamknie się nade mną,
a ja na zawsze zatrzaśnięta gdzie
z niedoniesionym na powierzchnię krzykiem.

Dopiero później przyszło zrozumienie:
nie wszystkie złe przygody
mieszczą się w regułach świata
i nawet gdyby chciały,
nie mogą się zdarzyć.

Wisława Szymborska

3 komentarze:

  1. Tak...

    Najwyraźniej naszej Noblistce też jest doskonale znana. I agorafobia. I tak dalej...:)

    Kiedy wyobraźnia zaczyna galopować, to jest rzeczywiście "wzlatywanie w dół".
    Genialne określenie! Warte Nobla!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Acha! Normalka:))) Zapomniałam wpisać moją najukochańszą klaustrofobię! To Mistrzyni w świecie fobii.
    Co ona potrafi!...Istna wirtuozeria!
    Ciekawe kiedy mnie udusi już tak na sicher?:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czas na walkę z fobiami. Nie wiem, ale może też parę swoich bym znalazła? Nie byłam w skrajnych sytuacjach ( poza topieniem się w Dunajcu!), więc jeszcze żadna fobia się nie ujawniła, tak zdecydowanie. Nie przepadam za niektórymi rzeczami, ale nie ma we mnie strachu, takiego panicznego (no może dentysty się boję, ale to ponoć nie jest fobia;P*).

    OdpowiedzUsuń