2.
Dużo jak na jedno życie tych poranków.
Z zamkniętymi oczami byłem wielki i mały,
Nosiłem pióra, jedwab, żaboty i zbroje,
Suknie kobiece, zlizywałem róż.
Unosiłem się nad każdym kwiatem od początku,
Stukałem w drzwi zamknięte sal bobra i kreta.
Niemożliwe żeby tyle gór rzek niespisanych
Między tubą pasty do zębów i zardzewiałą żyletką,
Tuż nad stołem w Wilnie, Warszawie, Brie, Montgeron,Kalifornii.
Niemożliwe, żebym umarł dopóki nie sięgnę.
Czesław Miłosz
ilustracja: zdjęcie bobry, znalezione na stronie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz