Morze jest całe w koła oczu ćmy lub sowy,
- i jest podobne sukni pstrej, grodenaplowej,
o falbankach śnieżystych, musujących brzegiem.
Fałdy toczą się żywe, w skały haftem stukną,
tren jak sieć zarzucają daleko i płasko,
i znów ściągają mokrą biel koronek z piasku,
i znów pełzają naprzód, żywą, zwinną suknią.
Wejdę w nią i rozleje się wkoło mnie cudnie,
zepną mi ją dwie ryby srebrne na ramionach,
potoczy się na zachód, na wschód i południe,
fioletowo- zielona! Łokciem niezmierzona!
Rozrzucę moją suknię aż po świata końce,
aż się splączą falbanki w własnym białym skręcie,
i wzniosę w dziękczynieniu operlone ręce,
po złocisty kapelusz, który mi da słońce.
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
ilustracja znaleziona na stronie http://www.digart.pl/praca/894316
autorstwo: ROCKETLYART
ilustracja znaleziona na stronie http://www.digart.pl/praca/894316
autorstwo: ROCKETLYART
Nie znałam tego wiersza. Chyba:) Cudo! Piszę mało, bo dzisiaj w ogóle nie umiem pisać /bezradna/;)
OdpowiedzUsuńMnie ten wiersz już dawno zachwycał. Wyobrażam sobie Ciebie, jak za parę dni "rozrzucasz swoją suknię, aż po końce świata i sięgasz po kapelusz, który da Ci słońce". Wrócisz, to i do pisania wena wróci, bo będziesz wypoczęta i z prezentami od Św. Mikołaja :D*
OdpowiedzUsuń