Podczas świąt można wreszcie
wyłączyć telefon.
Jeżeli urodzi się Bóg
zapuka sąsiadka.
Oglądam Casablankę
z takim samym jak zawsze
apetytem na dygresję.
Zabawiam się samotnością.
Do tego gorące mleko z miodem.
Mój szósty palec u ręki
wystukuje litery.
Nie napiszę nic więcej.
Dalszy ciąg wieczoru
jest nietykalny.
Ewa Lipska
Ależ urokliwy, aromatyczno-wspominkowy wiersz ;) Aż pociekła mi ślinka na myśl o tym mleczku z miodkiem, i seansie filmowym. Większą część dnia przesiaduję teraz okutana w grube swetry, tonąc w nich jak skrzat pod puszystą kołdrą śniegu i właśnie tak wyobrażam sobie świąteczny czas. Chyba jednak z choinki będą nici, muszę przyznać, że próbowałam pape nakłonić na to w tym roku, ale chyba nic z tego nie będzie. Pape kłuje w oczy, więc du..a! :( Ale na pewno będzie dużo łakoci, winka-grzańca of course i maratonów filmowych przy cieplusim piecyku, pójdą wszyscy Piraci: począwszy od Karmazynowego, kończąc na Sparrowie, E.T. Kevin (1 i 2) i wiele innych baśni z lat 80' to moja dekada. Jak się nie ma innego, trzeba samemu zrobić sobie miły nastrój. Wiem, że pape niczego bardziej nie pragnie jak świętego spokoju, więc na pewno go zazna. A ja? Ja będę patrzeć na niego, na każdą jego kochaną zmarszczkę, ciesząc się - zgodnie z drugim rodzajem szczęścia, który opisywałam na Minosie - tym, co mam. To jest najważniejsze, na przekór wszystkiemu i wszystkim. Prawda?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ślicznie :) :**
Prawda Basieńko:* , prawda! :) Śpieszmy się kochać ludzi...jak mawiał ks. Twardowski! Te zmarszczki to jak całe opowieści- każda ma w sobie jakąś tajemnicę, klucz...
OdpowiedzUsuńŻyczę Tobie wspaniałych, takich jak sobie wymarzyłaś świątecznych dni... z grzańcem, filmami i ciepłym kominkiem :)