Jesteś bielsza od płótna i bielsza od soli,
Gdy twe serce przeze mnie czerwoną krwią boli.
Jesteś bielsza od soli i bielsza od kredy,
Gdy tak za mnie spożywasz gorycze i biedy.
Jesteś za mnie stroskana i za mnie żałobna,
I po domu się snujesz samotna, osobna.
Życie twoje upływa niejako podziemnie -
Bez wyrzutu, bez żalu tak brzydniesz przez mnie;
Nie dla siebie, lecz dla mnie. I życie nie nasze,
Ale twoje się zmienia w te łzy i w ten kaszel.
A ja tylko się śmieję i śpiewam, a wtedy
Jesteś bielsza od płótna i bielsza od kredy,
I nie pytasz, dlaczego i kto się przyczynił,
Żem w twym losie mym losem niewinnie zawinił.
Jan Brzechwa
Ale to smutne... :(
OdpowiedzUsuńChoć jeden, który widzi, że nabroił i się do tego szczerze i uczciwie przyznaje!
OdpowiedzUsuńJa wiele uczyniłam złego w swoim życiu, ale każdego dnia uczę się samej sobie wybaczać, bo już o proszeniu o przebaczenie Boga i ludzi nie wspomnę. To sobie jest najtrudniej wybaczyć, bo kiedy tkwimy w samobiczowaniu, ciężko nam uwierzyć, że ktoś nas kocha i nam wybacza, że jesteśmy w stanie się zmienić, że jesteśmy tego warci, że można wszystko zacząć od nowa. Ludzie - tak mi się przynajmniej wydaje, dzielą się na tych, którzy stale się obwiniają a przez to nie robią niczego, aby to zmienić, lecz niejako wpasowują w wyobrażenie o samych sobie; i na tych, którzy w ogóle nie zdają sobie sprawy, że idą złą drogą, bo nie chcą, bo nie widzą potrzeby aby cokolwiek zmieniać. Ja chyba jestem na etapie próbowania zmiany, za wszelką cenę, niestety ze wszystkich stron uderzają we mnie przeciwności... Jak nigdy.
OdpowiedzUsuńWiersz ten zasmucił mnie, bo porusza w moim odczuciu - może się mylę - wszystkie te sprawy.
Pozdrawiam cieplutko, dzięki za troskę, kochana Mary :*