Och, świecie burz i gwałtów:
Dni, kiedy twoich kształtów
W swój całun szarobury
Nie otulały chmury
I mgły, kiedy w ogóle
Olśniewającą kulę
Słońca dostrzec się dało —
Tych dni było tak mało,
Że nie wiem, skąd właściwie
Wziął mi się i czym żywię
Mój zmysł ciepła i światła.
Odpowiedź nie jest łatwa,
Lecz wiązać to się mogło
Z kryształową pogodą
Pewnego dnia — jednego —
Gdy wstało czyste niebo
I tę czystość poranną
Doniosło nie zbrukaną
W zmrok. Niby jasnym piętnem,
Naznaczył mnie swym pięknem
Dzień bez skazy i ujmy,
Przez nas tylko podwójnym
Raz przekreślony cieniem,
Gdy przez kwiatów płomienie
Przeszliśmy z izby wnętrza
W las, gdzie samotność głębsza.
Robert Frost
tłum.Stanisław Barańczak
ilustracja: Vladimir Kush
http://www.zuzafun.com/surreal-paintings-of-vladimir-kush
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz