Styczeń:
Z wód Styksu wypływa,
zmoczony,
parskając zapomnieniem -
Nowy Rok.
Luty:
Lód leży jeszcze nieprzerwany
między nadzieją a zimnem -
jeszcze sobie "ty" nie mówią.
Marzec:
Marznie jeszcze marzenie...
Marzy mróz...
Mży deszcz...
Kwiecień:
I już tylko kwiaty
rzucają cień
na życie...
Maj:
Mój, moja, maj.
Czerwiec:
Czerwone czaroziele
zerwie,
nie wiedząc nic...
Lipiec:
Lipa, miodami pachnąca,
jak piec rozogniona kwiatem.
Deine roten Lippen
möcht ich kussen...
Sierpień:
Nie ścinajcie!
Nie ukrócajcie!
Sierp wyrzućcie wysoko,
niech lśni jak nów w obłokach,
bo cóż po cierpieniu?
Wrzesień:
Wrzosy, babie lato, wrzenie,
ptasie wrzaski w rzęsistym lesie.
Dajcie się babie zabawić!
Wejdź przez sień...
Październik:
Paździerze lecą ze szczęścia...
Listopad:
Bezszelestny upadek wszystkiego.
Bezlistne drzewa,
bezlitosne myśli.
Grudzień:
Nie po różach,
ale po grudzie
idzie najkrótszy dzień
w grób.
Maria Pawlikowska- Jasnorzewska
Przecudowny jest ten wiersz. Widziałam go u Ciebie na podglądzie, więc nie chciałam Ci go skradać:)
OdpowiedzUsuńPS. Mary:* Muszę pilnie napisać do Ciebie maila per Mój Kochany Pamiętniczku - ale wczoraj by mnie chyba opisywanie tego i owego rozwaliło od środka, a teraz jestem na prochach (SYF! A nie pogoda /blee/) więc zaraz muszę iść spać. Ale zaraz jak wstanę, to napiszę! Tylko najpierw się tu poudzielam, a potem się położę..
Hm, chyba już zaczynam pieprzyć, więc prochy mają głos /lol/ Wybacz:* Inaczej bym się udusiła.