Jak przez słomkę pijesz moją duszę.
Wiem, smakuje gorzko i upojnie.
Lecz błaganiem nie zmącę katuszy,
O, konanie to potrwa tygodnie.
Skończysz - powiedz. Nie zmartwi nikogo,
Że mej duszy nie ma już na świecie.
Pójdę sobie niedaleką drogą,
Będę patrzeć, jak bawią się dzieci.
Krzak agrestu zakwitł dzisiaj rankiem,
Wiozą cegły za płotem na sprzedaż.
Kim ty jesteś: bratem czy kochankiem,
Nie pamiętam, bo wcale nie trzeba.
Jak tu jasno, jak tutaj bezdomnie,
Odpoczywa zmęczone ciało...
A przechodnie pomyślą o mnie:
Ona pewnie wczoraj owdowiała.
18-19 marca 1911
Carskie Sioło
Anna Achmatowa
tłum. Gina Gieysztor
Kiedy czytałam ten wiersz ze dwa lata temu, to pamiętam, że ryczałam. A teraz wpieprzam czekoladki:)))
OdpowiedzUsuńWszystko płynie - jak powiedział Pan Tarej;) /lol/
I całe szczęście, że płynie ;)
OdpowiedzUsuń